Konferencja giełdowa SBDiM
Na rynkuOstatniej w tym roku Krakowskiej Giełdzie Domów i Mieszkań towarzyszyła jak zwykle konferencja prasowa.
Dyrektor programowy Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań Jan Bulsza poinformował krótko o dotyczących SBDiM aktualnościach i jego nowych inicjatywach. Zwrócił uwagę m.in. na fakt, że wszystkie artykuły prasowe i wypowiedzi dotyczące budownictwa mieszkaniowego koncentrują się na kilku największych miastach (Warszawa, Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Poznań), zapominając jakby, że najwięcej w Polsce budują nie deweloperzy, ale inwestorzy indywidualni (pod względem ilościowym - 60%, pod względem kubatury - 80%). Stowarzyszenie w swoim programie zaznacza więc, aby na budownictwo spojrzeć bardziej kompleksowo, proponować rozwiązania dla całego kraju i wszystkich typów budownictwa.
Jan Bulsza zaznaczył, że sektor komercyjny budownictwa mieszkaniowego nie może konkurować z budownictwem wspieranym przez państwo, ale musi z nim bezkolizyjnie współistnieć. Budownictwo komercyjne korzysta z wolności rynkowej, a budownictwo wspierane przez państwo powinno wypracować własny model współpracy z władzami i samorządami. Padł także pomysł na rozwiązanie problemu niechcianych przez krakowian mieszkań komunalnych. Zaproponowano mianowicie zastosowanie wzorców przyjętych np. w Londynie, gdzie deweloper zobowiązany jest do sprzedania gminie pewnej puli mieszkań (np. 20%, o niższym standardzie czy mniej korzystnie położonych). Oczywiście podkreślono, iż takie rozwiązanie wymaga bardzo rzetelnej dyskusji, do której SBDiM zaprasza wszystkich, którym leży na sercu przyszłość budownictwa mieszkaniowego w Polsce.
Bezcelowa byłaby tym razem dyskusja na temat działań Urzędu Miasta, jako że na konferencji nie pojawił się nikt go reprezentujący - prawdopodobnie ważniejsza okazała się tym razem druga tura wyborów na urząd prezydenta Krakowa. Przedstawiciele Stowarzyszenia obiecali natomiast dołożenie wszelkich starań w doprowadzeniu do sytuacji, w której to miasto bierze na siebie ciężar uzbrojenia terenu, sprzedaje go, a potem w zamian część powstających mieszkań może od dewelopera odkupić, realizując w ten sposób swoją politykę budowy mieszkań socjalnych.
Jeszcze innym problemem dotyczącym terenów pod zabudowę wielorodzinną jest funkcjonujące obecnie studium zagospodarowania, jak stwierdzono, „dokument pod każdym względem niedoskonały” i nieprzystający do dzisiejszych realiów. Rozwój miasta bazujący na tym dokumencie nie może być prawidłowy, a nowopowstające plany choć miały wprowadzić nową jakość, ponownie niejednoznacznie definiują pojęcia, wywołując irytację u deweloperów.
Podkreślono także, że samo opracowanie planu zagospodarowania przestrzennego nie oznacza jeszcze pełnego przygotowania pod inwestycje, ale jest dopiero wstępem do niego. Brak precyzyjnych zapisów w ustawie i rozporządzeń do niej powoduje, że w tej chwili to na deweloperach spoczywa zwykle ciężar przygotowania terenu pod inwestycje, co rzutuje potem na ceny mieszkań. Taka sytuacja rzutuje oczywiście na ceny mieszkań, dlatego ważne jest zaproponowanie nowych, skutecznych rozwiązań, które bardziej równomiernie rozłożą obciążenia pomiędzy gminę i inwestorów.
Czytaj także:
Z Giełdy warszawskiej na krakowską
Zamknij [x]