Kraków i Londyn - planowanie miast
Na rynku
Pierwszej wiosennej Giełdzie Domów i Mieszkań w hali Sokoła towarzyszyła konferencja prasowa, tym razem poświęcona przede wszystkim problematyce planowania przestrzennego.
Podstawowym wątkiem, jaki przewijał się we wszystkich wypowiedziach były zaległości Krakowa w tej dziedzinie oraz perspektywy rozwoju urbanistycznego miasta.
Pierwszym z prelegentów był architekt Stanisław Deńko, mający za sobą 30 lat pracy w Instytucie Urbanistyki i Planowania Przestrzennego Politechniki Krakowskiej.
Według architekta właśnie teraz mamy dobry czas, aby zbierane przez lata doświadczenia w dziedzinie planowania miejskiej przestrzeni spożytkować, i to spożytkować w taki sposób, aby rezultaty były społecznie odczuwalne - rezultaty nie tylko ekonomiczne, ale przede wszystkim przestrzenne. Deńko zachęcał uczestników konferencji do włączenia się w budowanie świadomości społecznej, do aktywnego udziału w dyskusji o przyszłości procesów planistycznych w Krakowie. Porównując nasze procedury z praktyką Wielkiej Brytanii podkreślił, że zadbane i uporządkowane przestrzenie powstają także w Krakowie, tyle że w sposób raczej „partyzancki”, dużym nakładem środków (głównie deweloperów, co w efekcie odbija się na kieszeni klientów), za to ze zbyt małym udziałem kapitału publicznego. Zamiast działać w sposób planowy, zdaniem Deńki działamy „wycinkowo, punktowo”, przez co zarówno deweloperzy, właściciele gruntów, jak i potem zespoły realizacyjne czy architekci za każdym razem borykają się z sytuacją , w której za każdym razem zaczynają od nowa proces dochodzenia do ostatecznego rezultatu
Stanisław Deńko przedstawił też pokrótce doświadczenia w planowaniu przestrzennym w Londynie. Pierwszą, a niezwykle ważną różnicą jest tradycja cyklicznych spotkań wszystkich uczestników procesu planistycznego - inwestorów, deweloperów, architektów - podczas których toczą się dyskusje o przyszłości i rozwoju miasta. Dyskusje takie mają charakter otwarty, publiczny, co buduje świadomość społeczną dotyczącą kierunków rozwoju i bardzo często generowane są „oddolnie”, poprzez problemy rodzące się na rynku inwestycyjnym.
Rozważania nad przestrzenią miejską ułatwia londyńczykom olbrzymia makieta Londynu, na której zaznaczona jest nie tylko już istniejąca zabudowa (wokół osi kompozycyjnej jaką jest Tamiza), ale także wszystkie nowo projektowanymi obiekty, mające w niedalekiej przyszłości kształtować sylwetę miasta. Architekt zauważył, iż nie wyobraża sobie, aby w najbliższym czasie Kraków także nie dorobił się podobnej makiety - dopiero bowiem w taki sposób można skutecznie kontrolować rozwój przestrzenny i zapanować nad „trzecim wymiarem”, który w Krakowie od zawsze jest problemem.
Procedury związane z wydawaniem decyzji WZiZT są tylko utrwalaniem istniejącego stanu, co jest szczególnie niekorzystne biorąc pod uwagę fakt, iż często stan ten to architektura rozproszona w przestrzeni. Często przedmieścia wyznaczają gabaryty, w związku z tym projektujemy nieekonomicznie, nie wykorzystujemy szansy kreatywnego tworzenia w „trzecim wymiarze”, które ułatwia kontrolę sylwety miasta.
Dla porównania, londyńczycy także, jako konserwatyści, bardzo długo nie mogli zdecydować się na wysoką architekturę w mieście, a znacząca przemiana dokonała się w ciągu ostatnich kilku lat. Londyn od paru lat bardzo wyraźnie zmienia swój wizerunek. Wystarczy porównać gabaryty nowo projektowanych budynków z już istniejącymi. Urbaniści doszli jednak do wniosku, że jest to konieczność, która zapobieże nadmiernemu rozprzestrzenianiu zabudowy .
Stanisław Deńko pokazał również, jak bardzo różni się cały proces planistyczny w Londynie od procedur (a raczej ich braku) stosowanych w Krakowie. Proces ten nad Tamizą rozpoczyna się od wyznaczenia w dokumentach strategicznych obszarów, jakie mogą zostać przeznaczone pod zabudowę. Potem obszary takie opiniowane są przez profesjonalne zespoły interdyscyplinarne (złożone z architektów, planistów, urbanistów, geografów), działające jako instytucje zaufania publicznego, których głównym zadaniem jest dbanie o przestrzeń publiczną miasta. Jednostki te na zlecenie firm bądź gmin wykonują opracowanie wzorcowe, zawierające zakres uwarunkowań, wytyczne dla przyszłej zabudowy. Wytyczne te są niezwykle szczegółowe i obok wskazania osi kompozycyjnej (zwykle głównej ulicy), wytyczenia perspektyw widokowych, określenia poszczególnych funkcji dla każdego z obszarów zawierają instrukcje, jakie elementy należy brać pod uwagę w procesie projektowym (ciągi piesze, zieleń, parkingi, trasy rowerowe, charakter zabudowy, wykończenie detali architektonicznych, zastosowanie określonych materiałów). Po ich stworzeniu właściciele gruntów (np. deweloperzy) przystępują do przetargu, który wygrywa ten projekt, który w najdoskonalszy sposób spełni narzucone wymagania. Konkurencja jest duża, ale właśnie dzięki niej przestrzeń publiczna zyskuje.
Problem planowania przestrzennego poruszył także kolejny z zaproszonych gości, przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska w Radzie Miasta Krakowa, Grzegorz Stawowy. Przypomniał on, że w ubiegłej kadencji uchwalone plany objęły 10,7% powierzchni miasta (3500 ha), a przystąpiono do około 20 kolejnych planów, które obszar ten poszerzą mniej więcej dwukrotnie. Stawowy podkreślił, że choć obecna kadencja trwa dopiero 4 miesiące, dzięki kilku posunięciom i „dość powszechnej zgodzie co do tego, że planowanie przestrzenne jest jednym z priorytetów miasta” udało się już kilka rzeczy osiągnąć. Najważniejsza z nich to zgłoszenie poprawki zwiększającej budżet na przygotowywanie planów miejscowych o 33% (z 3 do 4 mln zł). Grzegorz Stawowy zauważył też, że w ciągu ostatniego miesiąca pobity został absolutny rekord - rada miasta przystąpiła mianowicie do sporządzenia 22 planów miejscowych, które w przyszłości pokryją 16% powierzchni miasta, co oznacza ponad 5200 ha. Plany te przewidują w większości budownictwo mieszkaniowe - jedno- i wielorodzinne - realizowane mają być przez podmioty zewnętrzne, a powinny zostać przyjęte za około 2 lata. Złożono także do Prezydenta Majchrowskiego wniosek o dofinansowanie prac nad planami miejscowymi kolejnym milionem złotych - pojedynczy plan, zależnie od wielkości, kosztuje dzisiaj 200-300 tys. zł - a więc dodatkowe pieniądze oznaczają stworzenie następnych kilku planów. Przewodniczący Stawowy wyraził także nadzieję, iż obecna tendencja zostanie utrzymana, co na końcu kadencji, za 4 lata, powinno przełożyć się na pokrycie planami 50-60% powierzchni miasta.
Warto zauważyć także głos Stanisława Deńki, który zaapelował, aby miasto skorzystało z olbrzymiego potencjału krakowskich architektów i urbanistów, którzy pomogliby w tworzeniu planów. Właśnie po to SARP tworzy CV tych architektów, którzy mają doświadczenie w planowaniu.
Podobnie jak wcześniej Stanisław Deńko, Grzegorz Stawowy zaznaczył, że budowanie w oparciu o decyzje WZiZT nie służy miastu, nie wyznacza kierunków rozwoju, a jedynie powtarza to, co już istnieje w okolicy. Od takiego chaosu urbanistycznego Biuro Planowania Przestrzennego chciałoby uciec przygotowując plany. Zwłaszcza że planowanie przestrzenne w Krakowie wg biura planowania przestrzennego „w pewnym sensie rozmija się” z tym co chciałoby ono osiągnąć. Podstawową przyczyną takiego stanu rzeczy jest przyjęte w trybie awaryjnym studium zagospodarowania przestrzennego, które nie wytrzymuje próby czasu i na pewno przynajmniej w kilku punktach wymaga zmian.
Plany miejscowe to jednak zaledwie pierwszy krok w kierunku rozwoju, kolejnym jest wykonanie infrastruktury na obszarach, gdzie plany już istnieją. Miasto powinno zabezpieczać środki przede wszystkim na budowę nowych dróg jako podstawowego elementu infrastruktury, a budżet na rok 2008 powinien przewidywać środki na wykupy, podziały geodezyjne, wytyczenie i budowę dróg, które skomunikują obszary pokryte planami miejscowymi.
Grzegorz Stawowy przywołał również przykład Dobczyc, których burmistrzowi Marcinowi Pawlakowi udało się znaleźć, wydzielić geodezyjnie, uzbroić i praktycznie zagospodarować strefę ekonomiczną. W ten sposób do Dobczyc „uciekło” Krakowowi kilka firm, a więc i podatki, które można by przeznaczyć na infrastrukturę. Dlatego zamiarem Stawowego jest np. przekonanie decydentów do stworzenia terenów na których można prowadzić działalność produkcyjną, a idealnym miejscem mógłby być np. rejon pomiędzy ul. Igołomską a Wisłą, w pobliżu przyszłej wschodniej obwodnicy.
Głos na konferencji zabrał też wiceprezydent Krakowa Kazimierz Bujakowski. Chwaląc aktywność komisji planowania przestrzennego, podkreślił on jednak znaczenie finansowych skutków uchwalenia planów. Z podanych informacji wynika, iż miasto w roku 2007 przeznaczy na inwestycje - zarówno strategiczne, jak i programowe - 600 mln zł, z czego ok. 150-180 mln zł pochodzi z kredytów. Przy takim wysiłku finansowym zaczyna się więc pojawiać problem znalezienia środków na wszystkie cele.
Uchwalenie planów oznacza bowiem konieczność znalezienia olbrzymich kwot w budżecie miasta. Samo wykazywanie się procentami pokrytej planami powierzchni miasta to jeszcze nie wszystko - ważne jest, gdzie te powierzchnie są zlokalizowane, ważna jest realizacja układu drogowego, infrastruktura, i przede wszystkim - jakie możliwości inwestycyjne otwierają się po uchwaleniu planów i przystąpieniu do ich realizacji. Prezydent Bujakowski wyraził też nadzieję, że obecna kadencja będzie przełomową, a w jej trakcie miasto w dużej części zostanie „zaprojektowane na nowo” - także dzięki zmianom w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Jak zaznaczył wiceprezydent Krakowa, zadanie to jest trudne, ale realne.
Według architekta właśnie teraz mamy dobry czas, aby zbierane przez lata doświadczenia w dziedzinie planowania miejskiej przestrzeni spożytkować, i to spożytkować w taki sposób, aby rezultaty były społecznie odczuwalne - rezultaty nie tylko ekonomiczne, ale przede wszystkim przestrzenne. Deńko zachęcał uczestników konferencji do włączenia się w budowanie świadomości społecznej, do aktywnego udziału w dyskusji o przyszłości procesów planistycznych w Krakowie. Porównując nasze procedury z praktyką Wielkiej Brytanii podkreślił, że zadbane i uporządkowane przestrzenie powstają także w Krakowie, tyle że w sposób raczej „partyzancki”, dużym nakładem środków (głównie deweloperów, co w efekcie odbija się na kieszeni klientów), za to ze zbyt małym udziałem kapitału publicznego. Zamiast działać w sposób planowy, zdaniem Deńki działamy „wycinkowo, punktowo”, przez co zarówno deweloperzy, właściciele gruntów, jak i potem zespoły realizacyjne czy architekci za każdym razem borykają się z sytuacją , w której za każdym razem zaczynają od nowa proces dochodzenia do ostatecznego rezultatu
Stanisław Deńko przedstawił też pokrótce doświadczenia w planowaniu przestrzennym w Londynie. Pierwszą, a niezwykle ważną różnicą jest tradycja cyklicznych spotkań wszystkich uczestników procesu planistycznego - inwestorów, deweloperów, architektów - podczas których toczą się dyskusje o przyszłości i rozwoju miasta. Dyskusje takie mają charakter otwarty, publiczny, co buduje świadomość społeczną dotyczącą kierunków rozwoju i bardzo często generowane są „oddolnie”, poprzez problemy rodzące się na rynku inwestycyjnym.
Rozważania nad przestrzenią miejską ułatwia londyńczykom olbrzymia makieta Londynu, na której zaznaczona jest nie tylko już istniejąca zabudowa (wokół osi kompozycyjnej jaką jest Tamiza), ale także wszystkie nowo projektowanymi obiekty, mające w niedalekiej przyszłości kształtować sylwetę miasta. Architekt zauważył, iż nie wyobraża sobie, aby w najbliższym czasie Kraków także nie dorobił się podobnej makiety - dopiero bowiem w taki sposób można skutecznie kontrolować rozwój przestrzenny i zapanować nad „trzecim wymiarem”, który w Krakowie od zawsze jest problemem.
Procedury związane z wydawaniem decyzji WZiZT są tylko utrwalaniem istniejącego stanu, co jest szczególnie niekorzystne biorąc pod uwagę fakt, iż często stan ten to architektura rozproszona w przestrzeni. Często przedmieścia wyznaczają gabaryty, w związku z tym projektujemy nieekonomicznie, nie wykorzystujemy szansy kreatywnego tworzenia w „trzecim wymiarze”, które ułatwia kontrolę sylwety miasta.
Dla porównania, londyńczycy także, jako konserwatyści, bardzo długo nie mogli zdecydować się na wysoką architekturę w mieście, a znacząca przemiana dokonała się w ciągu ostatnich kilku lat. Londyn od paru lat bardzo wyraźnie zmienia swój wizerunek. Wystarczy porównać gabaryty nowo projektowanych budynków z już istniejącymi. Urbaniści doszli jednak do wniosku, że jest to konieczność, która zapobieże nadmiernemu rozprzestrzenianiu zabudowy .
Stanisław Deńko pokazał również, jak bardzo różni się cały proces planistyczny w Londynie od procedur (a raczej ich braku) stosowanych w Krakowie. Proces ten nad Tamizą rozpoczyna się od wyznaczenia w dokumentach strategicznych obszarów, jakie mogą zostać przeznaczone pod zabudowę. Potem obszary takie opiniowane są przez profesjonalne zespoły interdyscyplinarne (złożone z architektów, planistów, urbanistów, geografów), działające jako instytucje zaufania publicznego, których głównym zadaniem jest dbanie o przestrzeń publiczną miasta. Jednostki te na zlecenie firm bądź gmin wykonują opracowanie wzorcowe, zawierające zakres uwarunkowań, wytyczne dla przyszłej zabudowy. Wytyczne te są niezwykle szczegółowe i obok wskazania osi kompozycyjnej (zwykle głównej ulicy), wytyczenia perspektyw widokowych, określenia poszczególnych funkcji dla każdego z obszarów zawierają instrukcje, jakie elementy należy brać pod uwagę w procesie projektowym (ciągi piesze, zieleń, parkingi, trasy rowerowe, charakter zabudowy, wykończenie detali architektonicznych, zastosowanie określonych materiałów). Po ich stworzeniu właściciele gruntów (np. deweloperzy) przystępują do przetargu, który wygrywa ten projekt, który w najdoskonalszy sposób spełni narzucone wymagania. Konkurencja jest duża, ale właśnie dzięki niej przestrzeń publiczna zyskuje.
Problem planowania przestrzennego poruszył także kolejny z zaproszonych gości, przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska w Radzie Miasta Krakowa, Grzegorz Stawowy. Przypomniał on, że w ubiegłej kadencji uchwalone plany objęły 10,7% powierzchni miasta (3500 ha), a przystąpiono do około 20 kolejnych planów, które obszar ten poszerzą mniej więcej dwukrotnie. Stawowy podkreślił, że choć obecna kadencja trwa dopiero 4 miesiące, dzięki kilku posunięciom i „dość powszechnej zgodzie co do tego, że planowanie przestrzenne jest jednym z priorytetów miasta” udało się już kilka rzeczy osiągnąć. Najważniejsza z nich to zgłoszenie poprawki zwiększającej budżet na przygotowywanie planów miejscowych o 33% (z 3 do 4 mln zł). Grzegorz Stawowy zauważył też, że w ciągu ostatniego miesiąca pobity został absolutny rekord - rada miasta przystąpiła mianowicie do sporządzenia 22 planów miejscowych, które w przyszłości pokryją 16% powierzchni miasta, co oznacza ponad 5200 ha. Plany te przewidują w większości budownictwo mieszkaniowe - jedno- i wielorodzinne - realizowane mają być przez podmioty zewnętrzne, a powinny zostać przyjęte za około 2 lata. Złożono także do Prezydenta Majchrowskiego wniosek o dofinansowanie prac nad planami miejscowymi kolejnym milionem złotych - pojedynczy plan, zależnie od wielkości, kosztuje dzisiaj 200-300 tys. zł - a więc dodatkowe pieniądze oznaczają stworzenie następnych kilku planów. Przewodniczący Stawowy wyraził także nadzieję, iż obecna tendencja zostanie utrzymana, co na końcu kadencji, za 4 lata, powinno przełożyć się na pokrycie planami 50-60% powierzchni miasta.
Warto zauważyć także głos Stanisława Deńki, który zaapelował, aby miasto skorzystało z olbrzymiego potencjału krakowskich architektów i urbanistów, którzy pomogliby w tworzeniu planów. Właśnie po to SARP tworzy CV tych architektów, którzy mają doświadczenie w planowaniu.
Podobnie jak wcześniej Stanisław Deńko, Grzegorz Stawowy zaznaczył, że budowanie w oparciu o decyzje WZiZT nie służy miastu, nie wyznacza kierunków rozwoju, a jedynie powtarza to, co już istnieje w okolicy. Od takiego chaosu urbanistycznego Biuro Planowania Przestrzennego chciałoby uciec przygotowując plany. Zwłaszcza że planowanie przestrzenne w Krakowie wg biura planowania przestrzennego „w pewnym sensie rozmija się” z tym co chciałoby ono osiągnąć. Podstawową przyczyną takiego stanu rzeczy jest przyjęte w trybie awaryjnym studium zagospodarowania przestrzennego, które nie wytrzymuje próby czasu i na pewno przynajmniej w kilku punktach wymaga zmian.
Plany miejscowe to jednak zaledwie pierwszy krok w kierunku rozwoju, kolejnym jest wykonanie infrastruktury na obszarach, gdzie plany już istnieją. Miasto powinno zabezpieczać środki przede wszystkim na budowę nowych dróg jako podstawowego elementu infrastruktury, a budżet na rok 2008 powinien przewidywać środki na wykupy, podziały geodezyjne, wytyczenie i budowę dróg, które skomunikują obszary pokryte planami miejscowymi.
Grzegorz Stawowy przywołał również przykład Dobczyc, których burmistrzowi Marcinowi Pawlakowi udało się znaleźć, wydzielić geodezyjnie, uzbroić i praktycznie zagospodarować strefę ekonomiczną. W ten sposób do Dobczyc „uciekło” Krakowowi kilka firm, a więc i podatki, które można by przeznaczyć na infrastrukturę. Dlatego zamiarem Stawowego jest np. przekonanie decydentów do stworzenia terenów na których można prowadzić działalność produkcyjną, a idealnym miejscem mógłby być np. rejon pomiędzy ul. Igołomską a Wisłą, w pobliżu przyszłej wschodniej obwodnicy.
Głos na konferencji zabrał też wiceprezydent Krakowa Kazimierz Bujakowski. Chwaląc aktywność komisji planowania przestrzennego, podkreślił on jednak znaczenie finansowych skutków uchwalenia planów. Z podanych informacji wynika, iż miasto w roku 2007 przeznaczy na inwestycje - zarówno strategiczne, jak i programowe - 600 mln zł, z czego ok. 150-180 mln zł pochodzi z kredytów. Przy takim wysiłku finansowym zaczyna się więc pojawiać problem znalezienia środków na wszystkie cele.
Uchwalenie planów oznacza bowiem konieczność znalezienia olbrzymich kwot w budżecie miasta. Samo wykazywanie się procentami pokrytej planami powierzchni miasta to jeszcze nie wszystko - ważne jest, gdzie te powierzchnie są zlokalizowane, ważna jest realizacja układu drogowego, infrastruktura, i przede wszystkim - jakie możliwości inwestycyjne otwierają się po uchwaleniu planów i przystąpieniu do ich realizacji. Prezydent Bujakowski wyraził też nadzieję, że obecna kadencja będzie przełomową, a w jej trakcie miasto w dużej części zostanie „zaprojektowane na nowo” - także dzięki zmianom w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. Jak zaznaczył wiceprezydent Krakowa, zadanie to jest trudne, ale realne.