Za granicą zarobisz na mieszkanie, może nawet niejedno

Na rynku

Wyjazd za granicę do pracy, powrót z gotówką i kupno – najpierw jednego, potem kilku – mieszkań w Krakowie, a na końcu wynajem studentom to długoterminowa inwestycja przynosząca stałe zyski. To także modna forma zarobku praktykowana coraz powszechniej przez młodych ludzi.

Przedsiębiorczość to ich drugie imię

Marcin wyjechał do Anglii po maturze, żeby zarobić na studia. Zauważył, że jego rówieśnicy i nieco starsi koledzy z Polski zostają za granicą kilka lat, a potem wracają i za zarobione pieniądze kupują mieszkanie. Jednak nie po to, by w nim osiąść. Wynajmują je studentom, których w Krakowie nigdy nie zabraknie, a sami wracają do Wielkiej Brytanii i schemat się powtarza. Marcin nie mógł wyjść ze zdumienia, gdy pojął, że to sposób życia tych młodych ludzi. Nie mógł się nadziwić, że chcą być w ciągłych rozjazdach zamiast zagnieździć się w jednym miejscu na stałe.

Studiował pięć lat, a i w akademiku zdarzały się osoby, których znajomi i rodzina robili podobnie, jak zaobserwowani przez Marcina rodacy z zagranicy. Wreszcie skończył studia. I nadeszło zderzenie z rzeczywistością. Nie mógł znaleźć pracy po stosunkach międzynarodowych, a że znał dobrze języki obce, wyjechał z Polski. Nic go w Krakowie nie trzymało. Tym razem wybrał Stany Zjednoczone. Za wielką wodą zarobił kokosy i to wcale nie na zmywaku, a jako nauczyciel w szkole nauki języka polskiego dla Amerykanów. Praca bardzo przypadła mu do gustu i nie chciał wracać do kraju. Ale chciał dobrze zainwestować swoje zarobione pieniądze. Wrócił więc do Krakowa i kupił dwa mieszkania. Na jedno wziął w połowie kredyt. Na remont też nieco zabrakło, ale studenci nie są wymagający. Inwestycja zaczęła przynosić mu stałe zyski. Najpierw za comiesięczną opłatę od studentów pokrył raty kredytu, a potem gotówka wpadała mu już prosto do kieszeni. Rozważał powrót, ale ostatecznie postąpił analogicznie i znalazł pracę w tutejszej szkole języków obcych. Tym razem uczył Polaków angielskiego.

Razem raźniej

Marzena i Mariusz to młode małżeństwo, które po studiach wyjechało do Bombaju. Mariusz został tam oddelegowany z nowo rozpoczętej pracy. W dodatku pierwszej pracy. Okazał się pojętnym pracownikiem, który szybko się rozwijał. Szefostwo zaproponowało wyjazd na drugi koniec świata. Co prawda daleko od rodziny, przyjaciół i ojczyzny, ale zarobki trzykrotnie większe niż w Krakowie. Namówił żonę i zdecydowali się. Marzena w czasie pobytu w Bombaju doszlifowała swoje języki obce. Nauczyła się nawet kilku zwrotów w języku hindi. Zwiedzili razem niemal cały Wschód. Byli nawet w Chinach i widzieli Chiński Mur. Wrócili jednak do kraju. Kupili dwa mieszkania – sobie i pod wynajem. Teraz pracują obydwoje w Krakowie, a zapasowe mieszkanie to tak jakby dochód z trzeciego etatu – zawsze się przyda.

Wiadomo nie od dziś, że dwudziestoparolatkowie i trzydziestolatkowie to osoby przedsiębiorcze, pomysłowe, z głową na karku. Kombinują tak, by dobrze im się żyło, często lepiej od rodziców, którzy dorastali w komunizmie i nie mieli takich możliwości. Młodzi dostali dar od losu życia w innym, nowym, lepszym świecie. Swojej szansy nie zamierzają zmarnować.

Natalia Feluś

Czytaj także:

Jak deweloperzy omijają wskaźniki „Rodziny na swoim”?

Zamknij [x]

Czytaj także:

Jak deweloperzy omijają wskaźniki „Rodziny na swoim”?

Zamknij [x]